Pierwszy rok na uczelni minął mi baaaardzo szybko. Serio. Pomijam oczywiście pierwszy miesiąc, podczas którego chciałam wszystko rzucić i wyjechać w Bieszczady. Nie lubiłam tego miejsca, wszyscy wydawali mi się żałośni i pretensjonalni. Wszystko też zmieniło się bardzo szybko. Nadszedł październik i już na początku tego miesiąca nie potrafiłam wyobrazić sobie jak wyglądałoby moje życie, gdyby wybrała jakąkolwiek inną uczelnię. Poznałam tutaj cudownych ludzi, którzy są moją drugą rodziną, z dwójką z nich mam nawet takie same tatuaże, co wydaje się być głupim pomysłem, ale uwierzcie mi - zrobiłabym to jeszcze raz. Uwielbiam moich wykładowców, którzy są przepełnieni pasją do tego co robią i dają mi mega dużo energii do ciężkiej pracy i parcia do celów. To dzięki ich wsparciu osiągnęłam tak wiele podczas pierwszego roku nauki na UCA. Potrafię znaleźć co mnie inspiruje i wiem, że morze możliwości jest nieskończone. Jednym zdaniem - uczelnia pokazała mi, że z jasno obranym kierunkiem mogę osiągnąć wszystko!
Drugi rok zaczyna się powoli, jest bliżej niż mi się wydaje, bo już dziś miałam wprowadzenie do naszego planu działania na kierunku, ale wiem, że dalej trochę żyję wakacjami. Ostatnie kilka godzin spędziłam śpiewając piosenki w pokoju, więc ewidentnie - w głowie i duszy ciągle swoboda. Nie znaczy to jednak, że początek roku ograniczy mój wolny czas - on go jedynie wypełni i znów napędzi do działania. Zaczynam wybierać temat na moją pracę końcową, jak zwykle mam kilka pomysłów, ale pewnie połowa z nich zostanie odrzucona, jednak nie jest to dla mnie jakimkolwiek problemem. Z oceanu idei trzeba w końcu wybrać tą jedną idealną.
Jedyną rzeczą, która na dzień dzisiejszy trochę mnie przeraża jest to, że prawdopodobnie w marcu będę miała pierwszy egzamin po ponad roku życia bez czegoś takiego. Mam wrażenie, że mój mózg zapomniał już jak to jest uczyć się czegoś na pamięć, a nie ma innego wyjścia w momencie pisania testu z prawa w dziennikarstwie. No cóż, przynajmniej uciekłam od stresu przed sesją. Wiem za to jak to jest mieć blokadę pisarską przed napisaniem pracy na koniec semestru - mam wrażenie, że jest to porównywalne. Oczywiście, jedynie, jeśli przed sesją postanawiasz zawinąć się w kołdrę, jeść lody i płakać, płakać i płakać. Tak ja tak sobie radzę z blokadą pisarską i tak, wiem, że nie jest to najlepsze wyjście. Ups, no trudno.
Ostatnie załamanie nerwowe miałam kilka tygodni temu, kiedy przez trzy godzinie płakałam mamie mówiąc, że nie jestem pisarzem, jestem do dupy, wszystko jest do dupy i słowa już do mnie nie mówią. Teraz mówią i to za dużo, a ja nie mam czasu na spisanie wszystkiego do końca, bo przed dopisaniem ostatniego paragrafu jednej historii pojawia się nagle kolejny pomysł, który zaczynam zapisywać, aby nie uciekł, więc tracę wątek w pierwszym pomyśle, i tak w kółko. Ups, bywa i tak - jakby to powiedział Kurt Voonegut.
Kurwa, pada a ja muszę iść zaraz do pracy. Vivat Anglia.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą blogspot. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą blogspot. Pokaż wszystkie posty
piątek, 15 września 2017
piątek, 22 stycznia 2016
wtorek, 5 stycznia 2016
2015
I have never thought that I would achieve so much in 2015. This year was... crazy. I lived, traveled, loved, learned, danced, laughed, cried, won, lost, made my dreams come true. When I was standing and looking at the beautiful fireworks saying goodbye to 2015 and welcoming the 2016 I guess that I was the saddest one in my whole city, mybe even in the country. That year was so good to me that I didn't want to let it go. Where everything started? On my coach. With a cup of coffee in my hand and remote controler in the other one.





I flew back to Poland to finish my second year of high school. Four days before my 18 birthday. I didn't want to celebrate them, because I thought that it was not the place that I wanted to be right then. My friends from Thailand sent me a lot of videos from "my" birthday party. Without me.After few weeks I got over it. I was going to school, studying, reading, again living my ordinary life, writing - a lot. That was the time when I won the main prize in the national polish conquest for young writers with my "Sappling" piece. This is how I became the best of young polish essayist. I took part also in conquest in which you had to wirte a fairytale about Gdynia - my hometown. Which I also won. Writing about this right now seems so unreal to me. After all of studying and winning I left Poland again. For 92 days in June to begin my next journey. I flew to Vietnam where I spent 2 months in Hanoi and one month in Saigon.





That's why I didn't want to let go 2015. I wanted to live my 2015 life full of travels, success, happiness. I'm scared of 2016 because everything ends in this year. In few months I'm going to finish high school, I will sit the matura exam, get my driving licence, I will change my life, start new chapter. I am excited for the new beggining but also sad that to start fresh something has to end.
2016 - be prepared - I'm comming to rock you.
Subskrybuj:
Posty (Atom)