Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wywiad. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wywiad. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 28 maja 2017

Studia za granicą - pierwsze kroki

Wrzesień już za rogiem! Przynajmniej w takim sensie jeśli tak jak ja wakacje przeminą ci na pracy i ogólnym zapierdolu. Czynsz sam się nie opłaci... Long story short - pewnie duża część osób czytających tego discount bloga wybiera się już niedługo na studia za granicą. Uczenie się w innym kraju jest super zabawą, ale bywa też sporym szokiem kulturowym. Zaczynasz od nowa, tabula rasa i te klimaty. Warto jest choć w najmiejszym stopniu wiedzieć na co trzeba się psychicznie, fizycznie i bagażowo przygotować! Szybki disclaimer - moje rady bazuję typowo na swoich doświadczeniach po pierwszym roku studiów w UK, więc nie są one bardzo uniwersalne, ale patrzmy prawdzie odważnie w oczy - większość osób wyjeżdża na studia do Anglii, więc keep reading fam!
Przeprowadzka zajmuje czas i zjada pieniądze. W końcu postanowiłeś wyemigrować na wyspę na trzy lata i prawdopodobnie prócz tygodniowych wypadów do ojczyzny nie będziesz mieć wakacji w Polsce tak jak planujesz. Akademik dostaje się jedynie na rok w większości przypadków i później musisz zarobić na czynsz, depozyt, referencje co pożera czas i dużo, dużo kasy. Przygotuj się na to, że studia w Anglii to jedna wielka inwestycja, ale inwestycja w twoją przyszłość, więc chyba się opłaca, prawda?
Wiem, że brzmi to śmiesznie, ale spakuj wszystko co może ci się jakkolwiek przydać. Super rada, zdaję sobie z tego sprawę. Garnki, pościel, kołdra, poduszki, ręczniki, ubrania, zapas kosmetyków itp. Daj sobie czas na znalezienie produktów, które ci odpowiadają. Weź to co lubisz z Polski, żeby tuż po przyjeździe nie latać z dzikim wzrokiem po sklepach bo często nie znajdziesz tego co byś chciał w Boots czy Poundland.
Argos jest twoim nowym przyjacielem - sklep magia, masz tam wszystko i docenisz go bardzo na drugim roku jeśli twoja przyszła chata będzie bez mebli. No właśnie - mieszkania bez mebli na drugim roku studiów są koszmarem, więc lepiej zapłacić za dodatkkowy miesiąc kiedy jeszcze masz wszystko w akademiku i dzięki temu nie wylądujesz na lodzie bez wifi, mikrofalówki i łóżka.
Charity shops to twój kolejny przyjaciel - wszystkie, a szczególnie te, które mają stanowisko za funta - można tam znaleźć prawdziwe ubraniowe perełki za małą kasę, a wiadmo, że każdy z nas czasem chce kupić sobie kolejny czarny sweter. W charity shops znalazłam też sztućce i tanie naczynia, poza tym są też takie, które sprzedają meble, więc pamiętaj - PRZYJACIEL!
Nie próbuj ciągnąć ze sobą wszytkiego z Polski czy skądkolwiek jedziesz. Wiem, że powiedzialam wcześniej, że lepiej wziąć więcej rzeczy, ale są takie przypadki, że możesz się bez nich obejść. Jeśli jedziesz studiować w szkole artystycznej, uwierz mi, nie potrzebujesz swoich wszystkich ołówków i pasteli - nie będziesz mieszkać na pustynii, są tu sklepy w których możesz kupić te same rzeczy za przystępną ceną, a prócz tego dużo z nich oferuje uniwersytet. Przed przyjazdem zrób dobry research pod względem tego, co możesz znaleźć już na miesjcu.
Karta do telefonu - inwestycja lotniskowa. Nie czekaj na to, że dostaniesz ją od uniwersytetu - większość uniwerków daje kartę telefoniczną studentom zza granicy jeśli mieszkają w akademikach, ale nie jest ona z najlepszej sieci. Najczęściej jest to sieć, która ooferuje tanie karty sim a później wydasz miliony na doładowania. Ja używam EE i jestem z tej sieci bardzo zadowolona - za 15 funtów miesięcznie mam nielimitowane smsy, 500 minut i 5GB internetu. Do tego co trzy miesiące możesz wybrać Boost, czyli co chcesz dorzucić do swojej oferty za staż - 500MB albo 100 minut.
Pranie to koszmar - circuit cards same się gubią, aby je doładować potrzeba konta bankowego, a jak nie pilnujesz czasu prania (wszyscy na kampusie cię nienawidzą) twoje ubrania mogą skończyć na brudnej i pełnej zarazków podłodze. Fuj. Pralki i suszarki też nie należą do najczystszych rzeczy w akademikach...
No właśnie konto bankowe - na początku nieźle się naszukałam odpowiedniego konta bankowego, więc mogę wam oszczędzić całego zachodu. Barclays jest przyjazny dla studentów zza granicy - to czego potrzebujecie to potwierdzenie zamieszkania w UK, list od uniwersytetu potwierdzający wasz status studenta i paszport. Easy as that. Konto studenckie jest bezpłatne! Lloyds też oferuje konta bankowe dla studentów, ale co miesiąc za posiadanie tego cuda płacisz 5 funta. Nie jest to majątek, ale za to możesz kupić sobie frytki, dużo frytek... HSBC oferuje transfer twojego konta na konto brytyjskie, więc też wydaje się być dobrą opcją dla posiadaczy konta w innym kraju. Nie wiem, nie sprawdzałam, jestem wierna Barclay'owi.
Przeprowadzka to jeden wielki ból i uprzykrzenie życia, ale później jest tylko lepiej. O ile nie mieszkasz w Surrey, które jest jednym z najdroższych księstw w UK.... No i oczywiście jeśli miasto, w którym studiujesz jest przyjazne studentowi i nie przeeraża ludzi fakt, że to tyyyyyyyy student uniwerka artystycznego, marchewko broń, toć to dziwak.

środa, 12 kwietnia 2017

I'm fuc*ing 20

That's right lads, I've just turned 20 and you know what? I'm pretty amazed looking at things I've achieved so far. Although I woke up thinking - shit, it flew so fast, if another 20 will flow so quickly then one day I'll just wake up being 40. Which is not as bad as it may sound - maybe I'll finally know who I am and what the fuk I'm doing with my life...
But hey, looking back at things and all of the amazing memories - I'm amazed and I'm truly blessed to be where I am right now at this point of life. 
Zdjęcie użytkownika Monika Ewa Piotras.I was an ambitious kid since I can remember. It doesn't matter what it was about - I just always wanted to be the best - I know it's pretty fucked up, but at the same time thanks to that by the age of six I could write and speak in three languages - Polish, English and Swedish - unfortunately, I ended up not continuing my journey with Swedish so now apart from Jag hetter Monika I can't say anything else. Well - shit. I could also count and I dealt like a boss with simple mathematical equations. During my early stages of education, I started to learn German and I found out that history is the thing that I love. The writing was right by my side at every stage of my life, but back then when I was 13 I didn't know that this is the thing, yeah, THE thing that I want to do every day, every second of my adult life. I just knew that I like doing that but I was pretty damn sure that in the future I want to be a lawyer. Well, although I'm pretty good at proving my point I'm also pretty fucking lazy (and I swear a lot). I know that if I had decided to study law I would manage to do my best, but would I be happy? Not really. It consumes so much time that I'd rather spend reading, taking pictures or writing...
So here I am - studying journalism and creative writing in the UK and even Brexit can't get rid of me, I hope.
Zdjęcie użytkownika Anastasia Vishnevskaya.When I was a teenager my mom showed me a great part of the world and at the same time, she helped me to develop another passion, right next to learning languages and dancing. Travelling has always been a huge part of my life and after I started modeling I was sure that sitting in one place for the rest of my life is just not for me... Thanks to that I know also that writing and photography are the things that will be the main part of my future as they are now. If someone ever tells you that your passion can't be your job - they are lying! If you try hard enough and pursue to make your dreams come true, you'll make it one day and they can stare at you with their jaws on the floor. Prove them wrong. You do you boo! Even if sometimes it means to make a lot of mistakes and learn everything the hard way - hey, it's your way and that's the most important thing in life, to do everything as you want to.
Zdjęcie użytkownika Sophie Jo.I'm blessed having the most amazing mother in the whole world and I could never wish for any better. Thanks to this amazing woman I achieved so much. Every time when I wanted to give up and stop doing things that I love, because, fuck, it's so hard sometimes and you start to question if it is even worth the shit you have to go through. She was always there for me and she still is right by my side telling me to go for it and don't care about people's opinions because they are not in my body so how they can know what's best for me? Mom, thank you for being my angel who is always there to laugh, cry, scream, travel, run, eat and diet with me. I love you to the moon and back and to the moon and back and to the moon and back and to the moon and back and to the moon...
Zdjęcie użytkownika Karolina Zgutczyńska.20 years of my life were rough, I started up as a small, shy fetus. I was bullied, I bullied others (I'm not proud of this one, but we all make mistakes), I was obsessing about that boy who up till now has no idea about my existence, I had no friends, then I had a bunch of friends. I was traveling, missing my home, finding a home from home, making amazing memories, riding a motorbike without a license, I got my first piercings and tattoos and I started to figure out what the heck life is about. I'm still not sure if I know exactly what's up, but at least I'm trying... Although I keep learning everything the hard way, maybe just because that I'm dyslexic.

niedziela, 1 stycznia 2017

2016

<a href="https://www.bloglovin.com/blog/18414311/?claim=wc5v6s6ahhd">Follow my blog with Bloglovin</a>
 
        2016 już jest za nami! Nareszcie, w końcu, wreszcie. W ostatnie dni zabrał nam Carrie Fisher, a na samym początku odebrał światu David'a Bowie (w między czasie także musieliśmy pożegnać między innymi Alana Rickmana, Prince'a, Muhammad'a Ali'ego, Leonard'a Cohen'a i tak dalej). Nie możemy zapominać o Harambe, Syrii i oczywiście pomarańczce, która jeszcze nie zbudowała muru, wspominałam już o Brexicie? Wydarzyło się dużo, dużo rzeczy niepotrzebnych i teraz siedząc przed komputerem z moim psiakiem na kolanach uświadomiłam sobie jak małe nadzieje żywię w stosunku do roku 2017. Na prawdę, co jeszcze może się stać? O ile nie wybuchnie wojna, albo nie przyleci do nas UFO (to mogłoby być fajne) to będzie to i tak rok lepszy dla naszej piłki zwanej ziemią niż 2016-ty. Podsumowując - jeżeli przeżyliśmy 2016 to przeżyjemy już wszystko - czuję się jak karaluch!

Zdjęcie użytkownika Igor Sawicki.          Ale nie taki zły ten rok był na jaki wygląda! Przynajmniej mnie potraktował z lekką łaskawością! Zacznijmy od stycznia - kiedy to miałam zaszczyt wziąć udział w najcudowniejszej studniówce mojego życia (ale przesada, byłam tylko na jednej, więc tak naprawdę nie wiem czy gdzieś nie było lepszej, każdy lubi to co ma), którą będę wspominała bardzo długo z uśmiechem na ustach. Przepraszam za kradzież korony - to tak na wstępie - i chciałam jeszcze napomknąć, że do dziś śmieję się z tego jak jedna z moich znajomych wyszła na środek parkietu i nie widząc naszego wychowawcy głośno wszystkim zebranym oświadczyła "ale dziś się najebałam" - śmieszy mnie w tym wszystkim najbardziej fakt, że muzyka akurat była ściszona. Dalej mam szeroki uśmiech na twarzy przypominając sobie jak spadła mi podwiązka z nogi i nie byłam w stanie wyplątać się z tej śmiercionośnej pułapki i jak w palarni przemycaliśmy alkohol na salę. Nasza studniówka była dokładnie taką jaką widzi się na filmach - ostatnim, niezręcznym spotkaniem najstarszych klas liceum na wspólnej imprezie, po której wstyd było spojrzeć w oczy nauczycielom widzącym co wyprawiamy.

Zdjęcie użytkownika Monika Ewa Piotras.           Kolejnym sukcesem minionego roku było to, że przeszłam do etapu centralnego olimpiady wiedzy o mediach, na który nie pojechałam z czystego lenistwa, a prócz tego wiedziałam, że nie wiążę swojej przyszłości ze studiami w Polsce, więc udział w dalszych etapach był dla mnie po prostu... bezcelowy i zbyt kosztowny. Znowu brałam udział w olimpiadzie historycznej i znowu na etapie ustnym pokłóciłam się z wykładowcami (ps. jeśli ktoś z was czytających bierze udział w tym roku w olimpiadzie historycznej i przejdzie do etapu ustnego w Gdańsku - pamiętajcie, że wykładowcy, którzy zadają pytania na specjalizacji XIX wieku uwielbiają z listy lektur książkę o wozie Drzymały, nie jest ona długa i nudna, bardzo miło i łatwo się ją czyta a do tego jest w niej wiele ciekawych faktów, do tego ma stu procentową pewność, że wykładowcy jej dokładnie nie czytali, bo o to zawsze wywiązywała się kłótnia podczas moich odpowiedzi, więc moi  drodzy XIX-wieczni, czytajcie Drzymałę, bo o niego zawsze się czep...ytają).

Zdjęcie użytkownika Monika Ewa Piotras.           Byłam też na wywiadzie do uczelni UAL na oddziale LCC, po którym dostałam się na kierunek journalism, ale zrezygnowałam ze względu na wysokie ceny akademików i teraz jestem szczęśliwym studenciakiem na UCA, które w rankingach bije UAL na głowę (przepraszam, miałam moment przechwalania się). A dostanie się na LCC zagwarantowało mi zezwolenie ze strony mojej mamy na wykonanie sobie septum w wakacje - ile ja o ten kolczyk walczyłam! Do tego zrobiłyśmy sobie wspólnie pierwsze tatuaże na przedramieniach co zapoczątkowało moje uzależnienie od tej formy sztuki.

Zdjęcie użytkownika Rafal Stoczyñski.
 Zdałam maturę z  bardzo dobrymi wynikami, choć na egzaminie ustnym z polskiego trafiłam na temat znienawidzony i przez całą moją edukację szkolną nietknięty ani razu - krajobraz wiejski w literaturze XIX wieku. Z bolącym sercem muszę przyznać, że przed końcem roku szkolnego obiecywałam mojej ulubionej pani od polskiego, że przeczytam przed maturą "Chłopów", czego oczywiście nie zrobiłam, bo siedziałam z nosem w historii i bardzo tego żałowałam po przeczytaniu wylosowanego tematu. A, zapomniałabym o tym, że przed maturą zdawałam też egzamin językowy IELTS Academic, a z wyniku także jestem bardzo dumna - ale ze zdjęcia na papierze już nie... Wyglądam jak przestępca.

Zdjęcie użytkownika Rafal Stoczyñski.           Wakacje minęły mi w pierwszej prawdziwej, ale nielegalnej pracy (byłam bez umowy i ze śmieszną stawką, no ale cóż bywa i tak). Byłam kelnerką, która gdy słyszała po raz siódmy danego dnia piosenkę "Pastepomat" śpiewając w głowie "proszę dowiedz się czemu jest mi tutaj aż tak źle" bardzo utożsamiała się z bohaterem tekstu. Były momenty, w których byłam gotowa popełnić samobójstwo łyżeczką. Ludzie przychodzący do tego nadmorskiego przybytku wątpliwych rozkoszy jedzeniowych zachowywali się okropnie, a za odpysknięcie do gościa zabierano nam napiwki, więc musiałam nauczyć się z uśmiechem na twarzy słuchać jak to naleśniki były niedobre, herbata stanęła kołkiem w gardle, a stek był niedogotowany, więc pani nie zapłaci i sama mam wpier..jeść takie ch...niedobre  gów...jedzenie, po czym talerz leciał w moją stronę (umiem po tym aportować niczym pies) a pani nie zapłaci i wychodzi oburzona. Może to jedzenie faktycznie było aż tak złe, a może to panie miały gorszy dzień. Nie wiem, ale czy mnie to obchodzi? Nie.

Zdjęcie użytkownika Monika Ewa Piotras.
                 Potem nastąpił długo wyczekiwany wyjazd na kolejną wojaż - studia w Anglii.Szybko się zaaklimatyzowałam, choć na początku miałam po dziurki w nosie chlejącego towarzystwa w akademiku.  Teraz nie wyobrażam sobie kolejnego roku, kiedy to będziemy musieli wyprowadzić się z akademika na stancje studenckie i zostaniemy wszyscy rozdzieleni. Zakochałam się w studiach i atmosferze na uczelni i choć tęskno mi do kontraktów to... mam jeszcze czas, a kto wie, gdzie zaniosą mnie nogi po skończeniu studiów?

Zdjęcie użytkownika Monika Ewa Piotras.                Rok 2016 był bezlitosny i bardzo dużo nam zabrał, bądź dał czego nie chcieliśmy, ale mimo wszystko... nie był najgorszym rokiem. Patrząc na wszystko czego dokonałam mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jestem z siebie dumna i choć musiałam podjąć wiele trudnych decyzji to nie żałuję. Mam nadzieję, że rok 2017 będzie jeszcze lepszym i pełnym dobrych wrażeń.
               Szczęśliwego Nowego Roku!

niedziela, 31 stycznia 2016

"Zaproszono mnie na interview na uczelnię w uk! Co teraz?"

          Do interview na uczelni w Londynie szykowałam się około dwóch tygodni. Zastanawiałam się o co mogą się mnie pytać, jakie są dobre, a jakie złe odpowiedzi, szperałam w internecie w poszukiwaniu cennych wskazówek i porad. Każda strona mówiła co innego, a zarazem jedno i to samo - nie denerwuj się. Szczerze - nie pomogło. Denerwowałam się jak cholera, serce było bliskie opuszczenia mojej klatki piersiowej i wystrzelenia gdzieś w odległy kosmos. Z nerwów chodziłam po ścianach, trzy dni spędziłam płacząc w poduszkę - przecież jest to jedna z najlepszych uczelni artystycznych w całej Anglii, oczami wyobraźni widziałam już siebie zapłakaną, wychodzącą z rozmowy z przekonaniem o swojej beznadziejności i braku wiedzy. Myślałam, że nie zrozumiem tego co do mnie mówią, że będą używać złożonych konstrukcji, które spowodują moje zagubienie w połowie zdania. Mówiąc prosto - zamieniłam się w kłębek strachu i najchętniej wróciłabym do Polski nawet nie wchodząc na uczelnię.
            Myliłam się, tak bardzo się myliłam, że teraz jest mi głupio. Interview odbył się w ośmioosobowej grupie, na miejsce zaprowadził nas były student i przedstawiono nas kierowniczce wydziału oraz profesorowi ostatnich klas. Usiedliśmy i od razu usłyszeliśmy, że mamy się nie denerwować - nie jest to żaden konkurs, nie ma tu złych i dobrych odpowiedzi, chcą nas poznać i nasze opinie o kierunku, uczelni. Prowadziliśmy luźną rozmowę o najnowszych newsach, politycznych wpadkach, dziennikarskich sensacjach, opowiadaliśmy o sobie i swoich zainteresowaniach, na końcu poszliśmy zwiedzać uczelnię i oddaliśmy dodatkowe portfolio prosto w ręce przyszłej wykładowczyni.
              Co teraz? Teraz trzeba tylko cierpliwie czekać.

Jeśli nie wiecie jak przygotować się na interview - oto przydatne filmy z radami (: