Obraz mojego pokolenia w mediach społecznościowych
July 30, 2015
Monika Ewa
Każdy
z nas istnieje w szeroko pojętych mediach społecznościowych, czyli w
Internecie. Czasy anonimowości minęły, a droga powrotu do nich zaginęła
bez śladu. Prym w posiadaniu największej ilości kont i profili na
wszelkiego typu stronach internetowych wiedzie moje pokolenie. Moje
pokolenie, czyli kto? Nastolatki - ja, moje koleżanki i koledzy ze
szkoły, klasy, Internetu. Choć jesteśmy w tym samym wieku lub dzieli nas
zaledwie kilka lat, to bardzo się od siebie różnimy i wyraz tego dajemy
na co dzień. To, jacy jesteśmy, kwalifikuje nas do różnych grup, które
są wszechobecne, lecz najbardziej zauważalne w mediach
społecznościowych, pokazujący nam szczegółowy obraz mojego pokolenia.
Od
lat w filmach, książkach, serialach obraz nastolatków jest pokazany
jako połączenie różnych grup, mających swoje zasady. Można to porównać
do dżungli, w której żerują przedstawiciele gatunków takich jak:
drapieżniki, roślinożercy, owady i płazy. W dżungli zwierzęta walczą o
przetrwanie, a nastolatkowie w internecie? O coś, co nazywają „fejmem”.
Jest to spolszczone zapożyczenie z języka angielskiego, które odnosi się
do ilości obserwatorów, polubień i subskrypcji. Podział na grupy
zaczyna się od miejsca aktywności internetowej. Z moich obserwacji
wynika, że prawie każda osoba ma profil na Facebooku, ale osoby,
posiadające własny kanał na YouTubie nie zawsze posiadają profil na
Instagramie (i na odwrót), istnieją także bloggerzy, korzystający ze
strony Blogspot.com, ćwierkacze – użytkownicy Twittera oraz osoby
prowadzące bloga jedynie w formie obrazków na portalu Tumblr. W obrębie
każdej grupy istnieją podgrupy, bardzo często żywiące do siebie jawną
niechęć.
YouTuberzy, papużki w dżungli Internetu,
dużo mówiące, ściągające od siebie pomysły na nowe filmiki, które
oprawiają różnymi efektami. Najczęstszą tematyką filmów jest moda,
uroda, instruktaże dotyczące prawidłowego wyposażenia torebki, krytyka
wszystkiego i wszystkich (najczęściej nagrywane przez osoby bardzo
pokrzywdzone przez los tak tragicznym zdarzeniem jak brak funduszy na
nową grę bądź doświadczyły makabry w postaci kolejki w sklepie) i
tematyka humorystyczna, czyli filmy w zabawny sposób przedstawiające
codzienne sytuacje.
Osoby korzystające z instagrama
przypominają mi motylki, chwalące się przeobrażeniami z larwy w
wysportowaną gimnastyczkę z wciągniętym brzuchem, nowymi kolczykami
Chanel czy też kolejną egzotyczną podróżą.
Nie
należy zapominać o bloggerach, którzy niczym pawie ogonem chwalą się
najpiękniejszymi rzeczami, posiadanymi w swojej kolekcji bądź do sępów
patrzących co mogą dostać w zamian za pochlebną recenzję na swoim blogu.
Modnisie dumnie prezentują ubrania z najnowszych kolekcji oraz przed
chwilą dostany wisiorek z cyrkoniami, który noszą jedynie na wyjścia z
innymi bloggerkami na cappuccino bez cukru i gofra bez mąki. Gracze
zachwycają nas kolejną grą od firmy EA, a wypieki kucharzy zapierają nam
dech w piersiach i powodują, że liżemy ekran komputera.
Za
najgłośniejszych w Internecie można uznać ćwierkaczy, użytkowników
Twittera - Micronecta scholtzi (najgłośniejsze zwierzę świata w
porównaniu do własnego ciała) – ćwierkają (wstawiają posty na Twitterze)
o wszystkim, zawsze i wszędzie. Opisują każde wydarzenie (nawet tak
błahe jak zjedzenie śniadania). Są często porównywani do osób
korzystających z instagrama. Słyszałam nawet, że „instagram to twitter
dla tych, którzy nie potrafią czytać”.
Tumblerowicze
to internetowe leniwce, chcący mieć bloga, ale niemający ochoty pisać
postów. Można wyróżnić tych smutnych, zastanawiających się nad
puszczeniem gałęzi i tym samym zakończeniem swojej marnej egzystencji.
Umieszczają obrazki, które są pesymistyczne i czarno-białe lub cytaty
mające zawsze to samo przesłanie - „życie jest głupie”. Marzyciele
przedstawiają wszystkim swoją wizję przyszłości, ich mieszkania, męża,
dzieci. Rzuceni rozpamiętują rozstanie z przedszkola i narzekają na brak
drugiej połówki. Na koniec warto jest wspomnieć o „przypadkowych
wrzucaczach” chcących pochwalić się kreatywnością, podzielić wszystkim i
wszystko opowiedzieć – jedynie w formie graficznej.
Najszerszy
obraz mojego pokolenia jest zauważalny na portalu Facebook, na którym
większość z nas posiada konto. Podział można przeprowadzić, zauważając
kilka typów zdjęć profilowych. Autoportret, czyli tzw. „selfie” to
zdjęcie wykonane samemu sobie przez samego siebie w odległości od twarzy
długości własnej ręki. Często przyozdobione filtrem, aby ukryć
niedoskonałości, czasem z ramką, lekko otwartą buzią, wciągniętymi
policzkami i oczami otwartymi bardzo, bardzo szeroko. Po wykonaniu
wszystkich tych zabiegów taka osoba wygląda jak flaming, który ma jedną
nogę w górze, filtrowy różowy kolor, wzmocniony przez spożywanie dużej
ilości krewetek i nienaturalnie wielkie oko. Dużo osób ma zdjęcie w
lustrze, fotografia incognito, człowiek patyczak, ukryty, ale widoczny.
Całą twarz ma zasłoniętą telefonem przez co nie wiemy, kto to tak
naprawdę jest. Często spotykane są też zdjęcia z „profesjonalnej” sesji z
koleżanką, która na święta dostała lustrzankę. Jest to najczęściej
zdjęcie w zbożu, parku, na łące, parkingu, dachu albo plaży, lub z kilku
miejsc, wtedy mamy większy wybór i możemy zmieniać zdjęcie profilowe co
dwa dni! Jak kameleon, próbując być innym jeszcze bardziej, wtapiając
się w tło wielu innych zdjęć, które wyglądają identycznie. Mniejsza
liczba osób ustawia na profilowe fotografię zrobioną na spotkaniu ze
znajomymi jeszcze przed chwilą wyjęcia telefonów i oglądania nowych
postów na portalach plotkarskich, pokazuje jak cudownie się osoba bawi,
ile ma przyjaciół, i jaką jest duszą towarzystwa. Zdjęcie z drugą
połówką jest najczęściej wstawione przez chęć pochwalenia się nowym
związkiem i pokazaniem całemu internetowemu światu, że jest się bardzo
szczęśliwym. Najczęściej do takiej fotografii jest także dołączony opis
sugerujący, że osoba jest jak bocian – łączy się w parę raz na całe
życie, tylko, że jest to już trzeci raz w tym tygodniu.
Internet
wyzwala w moim pokoleniu, prócz chęci bycia innym, agresję. Nie w nim
miejsca bez niemiłych komentarzy, które są określane jako „hejty”,
anonimowych oskarżeń oraz bezpodstawnych ataków na znajomych bądź też
przypadkowych ludzi. Niestety wielu nastolatków czuje się w Internecie
bezkarnymi co jest przyczyną powszechnego mobbingu, okropnego zachowania
oraz anonimowego wyśmiewania wszystkich użytkowników niepasujących
danej osobie.
Choć obraz mojego pokolenia w mediach
społecznościowych bardzo często nie ukazuje go z dobrej strony, to nie
możemy zapominać o tym, że młodzież w Internecie pokazuje, że ma głos.
Możemy otwarcie mówić o tym co nas drażni, co byśmy zmienili, bez
przeszkód możemy wyrażać się przez zdjęcia, filmiki, blogi. Moja praca
miała na celu pokazanie prawdy o moim pokoleniu i tym samym czegoś
pięknego o nim - zwyczajności, ludzkości. Każdy z nas ma prawo do
szaleństwa, zrobienia sobie dużej ilości zdjęć i zamieszczenia ich na
instagramie, napisania postu o niczym, wypłakaniu się na Tumblerze,
ćwierkaniu o wszystkim na twitterze i nagrania filmiku o tym, co
znajduje się w naszym szkolnym plecaku. Piękne jest to, że nie boimy się
wyrażania siebie, żyjemy po to, żeby być i pokazać siebie wszystkim,
inspirować, pisać, chwytać każdą chwilę i pokazywać ją innym. Moje
pokolenie cieszy się każdą sekundą życia i dlatego chce pokazać tę
niezwykłość, która jest ulotna. Z dumą mogę przyznać, że jestem
motylkiem walczącym o „lajki”, pawiem chwalącym się nowymi butami,
przypadkowym „wrzucaczem” i flamingiem z bolącymi policzkami od
wciągania ich. Mimo tak wielu wad mojego pokolenia i toną
niedoskonałości w jego obrazie to jestem dumna, że mogę być jego częścią
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest dla mnie ogromną motywacją do dalszych działań!!
Zostaw link do swojego bloga - na pewno go odwiedzę :)