Photo by: desh. - Marta w swoim pokoju |
Slowem wstepu - dalej nie mam internetu a cudowne komputery w bibliotece uniwersyteckiej odmawiaja wspolpracy jesli chodzi o pisownie polskich znakow. Dlatego ten post bedzie wygladal jakby byl pisany przez idote, ktorego nie obchodzi roznica pomiedzy tym czy robi komus laske czy laske - bez znakow polskich nawet to nie wyglada dobrze, ale mam nadzieje, ze szare komorki podpowiedza wam sens tego zdania.
Od kilku miesiecy staralam sie o roznorodne publikacje - docenilam czas wolny pomiedzy praca i zajeciami i postanowilamn wziac sie za swoje artystyczmne portfolio. W pracy dziennikarza i pisarza jest to dosc waznym pubnktem jesli nie ma sie doswiadczenia w pracy - pozniej publikacje zdaja sie przychodzic do ceibie same, a jedyne co musisz zrobic to chciec i ciezko pracowac. Los sie do mnie usmiechnal w postaci wielu odpowiedzi od portali z poezja czy proza, ale najwiekszy usmiech na mojej twarzy wywolala odpowiedz od Vice Polska. Pewnego cudownego dnia w pracy, kiedy rozwarzalam wyskoczenie przez okno lub powieszenie sie na bzdryngolcu od maszyny do kawy przez glupote klientow dostalam maila. Po kilku tygodniach od wyslania zgloszenia na staz w Vice dostalam odpowiedz, w ktorej edytor zaproponowal mi napisanie artykulu na temat tego jak mieszkaja Polscy studenci w UK. Skakalam z radosci, kazdy kto mnie zna wie, ze moim marzeniem jest praca dla Vice (oraz magazynow modowych) i dostanie takiej szansy jest jak zlapanie pana Boga za nogi. Doslownie.
W skrocie - jaralam sie jak durna. No i po podrozach do Guildford i rozmow z ludzmi w Farnham powstal oto ten artykul, ktory zostal opublikowany na Vice 02go czerwca. Duma mnie rozpiera pomimo tego, ze bardzo duzo ludzi na facebook'u postanowilo napisac jak okropnie niezaradnych studentow do artykulu wybralam plus dopisanie, ze jest to stek bzdur.
Moi drodzy, pozwolcie, ze troszke sie odniose do tego, co niektorym czytelnikom sie nie podobalo i do tego wyjasnie po raz kolejny jak studia i zycie w UK wyglada.
Nie jest latwo - to tak na poczatku, ale nikt nie powiedzial nigdy, ze studia maja byc proste, mile i przyjemne. Wiekszosc z nas pracuje na part time w wymiarze do 30 godzin tygodniowo - wiecej przy dobrych studiach jest niemozliwoscia ze wzgledu na naklad pracy na kilka modulow. Nie ma juz czegos takiego jak maintenance grant dla studentow zagranicznych - to cudo i ratunek zostalo zniesione lata temu. Aktualnie przysl;uguje jedynie brytyjczykom oraz osobom z obywatelstwem brytyjskim. Koniec historii. W Surrey wiekszosc miejsc pracy oferuje studentom 6 funtow za godzine, oczywiscie da sie znalezc cos lepiej lub gorzej platnego, ale jest to kwestia szczescia lub pecha.
Racja jest, ze splaty kredytu studenckiego sie nie czuje, ale na pierwszym roku nie myslimy nawet o tym co bedzie za dwa lata, wiec komentarzy na ten temat nie rozumiem. Kazda osoba potrafiaca czytac ze zrozumieniem widzi, ze nikt z nas nie boi sie przyszlego splacania, bo nie mamy czego.
Pieniadze od rodzicow czasem na prawde potrafia uratowac tylek nie jednemu z nas. Na uczelni artystycznej mamy duzo wydatkow na rzeczy, ktore nie przydadza sie na przyklad studentom biologii a kosztuja cholendarne pieniadze - same szkicowniki czy specjalne olowki to jednak wydatek a przy codziennym rysowaniu to kasa w to wsiaka okropnie. Studenci prawa nie maja tak duzo czasu wolnego i trzeba jednak skuypic sie na nauce na pierwszym roku i jesli moga pomoc finansowa przez choc jeden rok od rodzicow otrzymac to nie widze w tym nic zlego lub niezaradnego.
Nie jest to tez utopijne pokazanie studiow w Anglii - tak wykladowcy to sami ludzie z pasja, ktorzy przelewaja swoje pasje na nas, nie jestesmy do niczego zmuszani, bo sami wybralismy takie studia, a nie inne, do tego placimy za to i owszem jestesmy w wiekszosci biednymi studentami z pozyczka na karku. Spojrzmy prawdzie w oczy - wiekszosc studentow na calym swiecie jest biedna, a pozyczki i jej splaty my nie bedziemy odczuwac w najmniejszym stopniu, czesc z nas nawet pewnie nie bedzie musiala jej splacac.
Studia w Anglii sa inwestycja, ale jest to inwestycja w przyszlosc. Daja one dyplom rozpoznawalny na swiecie w przypadku wielu uczelni - takich jak UCA, Surrey, Oxford czy Coventry (z ludzmi z tych wlasnie uczelni rozmawialam). Studiowanie ciagnie kase a dodatkowa praca zabiera czasem checi do zycia, ale wszyscy wiemy dlaczego to robimy.
Koncowym slowem dalej bez znakow polskich - kochani, research powinnien byc waszym kumplem, a najlepiej najlepszym przyjacielem. Dzieki niemu nie piszemy glupot w internecie. A juz serio mialam nadzieje, ze jestem idiotka, ktora nie wie jak dostac dodatkowa kase od rzadu brytyjskiego. Niestety mialam racje - jest to jak Bazyliszek - nieistniejaca legendarna postac.
Oczywiscie zapraszam do lektury - https://www.vice.com/pl/article/polscy-studenci-z-uk-pokazuja-w-jakich-warunkach-mieszkaja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest dla mnie ogromną motywacją do dalszych działań!!
Zostaw link do swojego bloga - na pewno go odwiedzę :)