Dwa lata temu po raz pierwszy wyszłam do supermarketu z blond pindą, która była okropnie zarozumiała i napuszona. Byłam jedyną Polką na kontrakcie prócz niej i ze względu na to, że przyleciała po mnie czułam się zobowiązana do pokazania jej gdzie co jest. Dobrze, że po drodze nie nazwała mnie anorektyczką jak rozmawiałyśmy o diecie, w moich oczach była o wiele szczuplejsza niż ja, więc był to dla mnie szczyt bezczelności. W skrócie - nie przypadłyśmy sobie do gustu i przez kolejne kilka dni rozmawiałyśmy bardziej z grzeczności. Bywa i tak. Nie każda osoba z tego samego kraju musi się z tobą dobrze dogadać i szybko się z tym pogodziłam, że nie będę zbytnio mówić po Polsku przez kilka miesięcy, nie przeszkadzało mi to w najmniejszym stopniu.
Później coś się stało. Jako jedyne miałyśmy wolny dzień i postanowiłyśmy go spędzić razem - co obróciło wszystko do góry nogami. Okazało się dość szybko, że wcale nie jesteśmy od siebie tak różne i odniosłyśmy takie samo wrażenie przy pierwszym spotkaniu - mówiąc prościej, też myślała, że jestem wrednym bufonem. Zostałyśmy koleżankami, co po tygodniu rozmów i oglądaniu filmów ewoluowało w przyjaźń (level up). Po wyjeździe jej wspołlokatorki wreszcie mogłam się do niej przeprowadzić i nie potrzebowałyśmy jakiegokolwiek innego towarzystwa. Zdanie mamy o sobie prawdopodobnie dalej takie jak pierwszego dnia, ale tym razem jedynie dlatego, że bardzo dobrze się znamy. Blondi dalej uważa, że jestem wredną pierdołą z sercem z kamienia, ja ciąglę myślę, że jest trochę zapatrzona w siebie. Jeśli przeczyta, że nazywam ją blondi to pewnie mi oczy wydrapie, ale szczerze mi się tto należy,bo wiem jak ją to wkurza.
Dwa lata temu po raz pierwszy wymieniłyśmy parę zdań i tak zostało do dziś. Tylko, że akktualnie nie jest to parę zdań a esej o życiu i rozmyślanie na każdy możlwy temat. Fajnie jest wiedzieć, że pomimo dystansu tysięcy kilometrów, które nas dzieli potrafimy utrzymać naszą przyjaźń i tak jak wcześniej kilometry nam nie przeszkadzają. Mam nadzieję, że tak jak planowałyśmy nie zerwiemy ze sobą kontaktu do końca życia. Sory za tytuł, ale jest super clickbait'em.
Hepi aniwersari B;ondi, mi aj lov ju tu macz and aj mis ju lołds.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest dla mnie ogromną motywacją do dalszych działań!!
Zostaw link do swojego bloga - na pewno go odwiedzę :)