Przez wieki twórcy zarzucali nas
utworami o charakterze patetycznym, dekadenckim, razem z nimi ludzie
wpadali w wir smutku, cierpienia, nagle optymiści zaczęli
dostrzegać bóle życia i trudy codzienności. Zaczynając od
antyku, już większość postaci w mitologii cierpiało, na przykład
Prometeusz – chciał polepszyć byt ludzki, dał im ogień, a
Bogowie dali mu w zamian przymusowe, wieczne wakacje na skale blisko
słońca ze stadem sępów w promocji. W średniowieczu wcale nie
było weselej patrząc na „Romea i Julię”, którzy z miłości
się zabili, bo niby się kochali, ale jednak smutno i rodzice się
kłócą i nie ma innego wyjścia, bo kto normalny rozwiązuje spory
przez rozmowy? O smutku w romantyzmie można napisać całą książkę,
a pozytywizm wcale nie jest taki pozytywny jak się laikowi może
zdawać. W „Kamizelce” Bolesława Prusa, cała akcja opiera się
na nieuleczalnej chorobie mężczyzny, który z miłości do swojej
żony nie chce jej o tym powiedzieć, chociaż biorąc pod uwagę
autora to nie był tak patetyczny jak jego dzieło, trzeba przyznać,
że miał nie tylko poczucie humoru, ale też i głowę do żartów.
Na szczęście wieki mijają, a społeczeństwo, tak jak twórcy jest
co raz bardziej skore do śmiechu co widać w popularności czarnego
humorze w tekstach kultury.
Tytuł fragmentu tekstu Wojciecha
Owczarskiego jasno sygnalizuje o czym będzie traktowała ta
wypowiedź. „Czarny humor” pokazuje jak zbawienną jest odwieczna
potrzeba śmiechu, a tytułowy czarny humor jest niezwykle potrzebny
literaturze. Zgadzam się z autorem całkowicie, w czasach, smutku i
pogodni za pieniądzem , oraz w kraju, „zdominowanym przez
ponuraków”, potrzebujemy uśmiechu, który oferują nam książki,
filmy, seriale, sztuka. Tak jak Wojciech Owczarski uważam, że
dzięki czarnemu humorowi nasza kultura jest mniej patetyczna,
twórczość staje się bardziej interesująca i tym samym przyjazna
dla odbiorcy.
W pierwszym akapicie Owczarski zwraca
uwagę na to jak smutnym narodem jest Polska, niestety ma rację.
Uwielbiamy się pławić w cierpieniach i udręce. Każdemu jest
smutno i źle, nigdy nie posiadamy wystarczająco dużo, lubimy się
chwalić i wytykać błędy innym. W tak popsutym społeczeństwie
ciężko byłoby zachować zdrowy umysł bez nawet odrobiny uśmiechu.
Książki uczą, ale też bawią. Bardzo trafnymi przykładami
przytoczonymi przez autora są sceny z „Hamleta” z grabarzami
oraz czaszką błazna Yoricka, „Tanga” Mrożka, w którym babcia
została wysłana na katafalk, czy też z „Operetki”, gdzie naga
Albertynka powstaje z trumny! Czarny humor ma wzbudzać emocje,
prowokować, pobudzać do myślenia, wzburzać i, co najważniejsze,
bawić.
Niezaprzeczalnie mistrzem satyry i
absurdu można nazwać Kurta Vonneguta, który swoją niezwykłą
popularność zyskał dzięki książce „Rzeźnia numer 5, czyli
Krucjata Dziecięca, czyli Obowiązkowy Taniec ze Śmiercią”. Ten
amerykański pisarz ubrał w czarny humor wydarzenia autentyczne
podczas II wojny światowej, w których brał udział, na przykład
bombardowanie Drezna. Książki nie warto opowiadać, streszczać,
trzeba ją przeczytać, chociaż dla fragmentów jak ten: „A
najgorszą skazą jest to, że jesteśmy najzwyczajniej w świecie
głupi. Przyznajcie to! Czy sądzicie, że Auschwitz był dowodem
inteligencji?”.
Triumfem czarnego humoru jest także
twórczość Tima Burtona. Ten pięćdziesięciosiedmioletni reżyser
w genialny sposób posługuje się brzydotą, zniekształconym
obrazem rzeczywistości, satyrą. Zaczynając od „Soku z żuka”,
w którym nowożeńcy tuż po wprowadzeniu się do nowego domu
umierają, co nie przeszkadza im w dalszym mieszkaniu tam, a gdy
tylko pojawiają się żywi lokatorzy starają się ich przegonić,
przez „Gnijącą Pannę Młodą”, jej zaś co chwila wypada oko z
ekscytacji, kończąc na „Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z
fleet stereet”, gdzie główny bohater przy akompaniamencie muzyki
i piosenek odcina głowy klientom swojego zakładu fryzjerskiego, a z
nich powstają później babeczki pieczone przez jego wspólniczkę.
Społeczeństwo zaczęło się śmiać.
Podoba mi się odchodzenie od umęczenia, smutku, cierpienia i
zamartwiania. Tak jak Owczarski, uważam, że czarny humor jest
terapią wstrząsową, dzięki, której nasza kultura staje się
mniej patetyczna, literatura bardziej interesująca, a z kina
wreszcie wychodzimy płaczą ze śmiechu, nie z rozpaczy. Na świecie
jest zbyt wiele tragedii, żebyśmy mieli się też zadręczać
siedząc wygodnie owinięci kocem na ulubionym fotelu z książką w
ręce, bądź oglądając telewizję. Smucić się możemy oglądając
wiadomości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest dla mnie ogromną motywacją do dalszych działań!!
Zostaw link do swojego bloga - na pewno go odwiedzę :)