poniedziałek, 10 listopada 2014

Przedszkole i pierwsza miłość

Hej, cześć, czołem! 
:3
Ostatnio przeglądałam wiele blogów, spędziłam przy tym procesie dobre kilka godzin! I zauważyłam, że mało, bardzo mało blogów jest wyposażona w konkretną TREŚĆ. Chciałam usiąść pod kocem, odprężyć się, wypić moją ulubioną gorącą herbatę i poczytać, ale nie miałam czego! Wróciłam więc do znalezionej niedawno pod biurkiem biografii Lukullusa. Dlatego też postanowiłam na moim blogu zająć się wprowadzaniem treści do blogów z obrazkami. Od dziś każdy post na tym blogu będzie się głównie składał z - LITEREK, ZDAŃ (tych złożonych nadrzędnie, podrzędnie i może nawet równoważników). Będę wam opowiadać o moim życiu, przemyśleniach, wstawiała prace trochę bardziej i trochę mniej zasługujące na miano dziennikarskich. Będziecie mogli przeczytać moje przemyślenia, wspomnienia, notki o kontekście biograficznym, filozoficznym, historycznym. Wstawię też kilka moich twórczych prac literackich. Mam nadzieję, że wam się to spodoba i co najważniejsze - że będziecie każdy post czytać z zaciekawieniem do końca :).


#palebbys #tumblr #grunge #grungeboy #grungeblog #grungegirl #grungepale #grungequote #grungeaccount #pale #sad #sadblog #softgrunge #indie #sad #smoking #weheartit #nirvana #sadpaleblog #black #satan #acdc #quotes  #grungefashion #pasteldoll #pastelfashi                Każdy dorasta w swoim własnym tempie. Pamiętam jak miałam 3 latka i po raz pierwszy miałam iść do przedszkola. Co to był za horror! Płakałam przez całą drogę, a w głowie kombinowałam co zrobić, żeby nie musieć iść do tego okropnego miejsca. Teraz mogę uczciwie powiedzieć, że moje pierwsze przedszkole było nawet fajne. Kolorowe ściany, mało dzieci, chłopczyk z którym się bawiłam (on jeździł wokoło mnie samochodzikiem, a ja siedziałam cały czas), wspaniały plac zabaw z największą zjeżdżalnią na świecie, ładna pani, która stawała na głowie, żebym tylko przestała płakać. Nie było tak źle, ale ja nie byłam na tą fajność przygotowana. Chciałam zostać w domu, z mamą, długo spać, i bawić się sama, bez dzieci, które z butami wchodzą w moje zabawowe plany. Nie potrzebowałam za dużo towarzystwa, można powiedzieć, że byłam samowystarczalna i niezależna od grupy innych dzieci. 
Raz nawet, gdy ciocia próbowała mnie zaprowadzić do tej przeklętej instytucji na ulicy Marnej to jedną ręką uczepiłam się płotu, a drugą złapałam się za jej włosy a przy tym darłam się jakbym była obdzierana ze skóry… Straty we włosach były duże, miałam po tym incydencie leciutką chrypkę i zasmarkana… siedziałam w przedszkolu. 
Reckless Serenade | via TumblrDo dziś nie wiem jak udało się jej odczepić mnie od tego płotu i swojej grzywki, ale wiem, że kosztowało ją to dużo. Nigdy więcej po tym dniu nie poszłam już do tego przedszkola. I dobrze! Dopiero kiedy miałam 5 lat mama postanowiła jeszcze raz spróbować. Tym razem poszła na łatwiznę. Nie szukała żadnego wymyślnego przedszkola z większą liczbą dodatkowych zajęć od najlepszego liceum w Polsce. Zaprowadziła mnie do tego pod blokiem na ulicy Ziołowej. I to był strzał w dziesiątkę! 
Pamiętam, że mój wieszaczek był pod choineczką, obok mnie swój wieszaczek miał Dawid (który przez jakiś czas był moim przedszkolnym chłopakiem). Od razu znalazłam tam przyjaciółkę, albo ona znalazła mnie? Miała na imię Ada i wyglądała jak chłopczyk, krótko ścięte włoski, szare leginsy i za duży, poplamiony t-shirt. Była najcudowniejszą dziewczynką w całym przedszkolu, nie odstępowała mnie na krok i pomogła mi się tam zaaklimatyzować. Razem biegałyśmy po wielkiej górce (która, jak ją ostatnio widziałam, nie jest taka duża), widziałyśmy z niej morze, Rumię, Wejherowo, a nawet Warszawę (a tak na serio to widziałyśmy nie więcej niż mur i kilka drzewek). Wyobraźnię miałyśmy wielką, a dzięki temu wspaniale się bawiłyśmy. Przy stoliku na obiadkach siedziałam z jednej strony koło Kamila, z drugiej strony koło Ady, a naprzeciwko mnie siedział Dawid i Arek. 
 Kamil był moim pierwszym adoratorem. Mieszkał w Rumii i przywoził mi kwiatki, różyczki, kiedyś nawet zapytał się mojej mamy czy nie ma nic przeciwko, żebym została jego żoną! Mogę powiedzieć z ręką na sercu, że tęsknię za tamtym Kamilem, który teraz wygląda jak poduszka na szpilki porysowana przez pięciolatka. Mówi się trudno, tak to jest, dorastamy, hormony nam szaleją i robimy różne głupie rzeczy. Ja na przykład zwymiotowałam mu koło bucików w przedszkolu (a mówiłam kucharce, że ogórkowej nie zjem!). Byłam największym zbójem w przedszkolu i tak mi zostało na kolejne lata. Z cichej, spokojnej, nie sprawiającej kłopotów dziewczynki przeistoczyłam się w rzygającą na buciki, urywającą głowy lalkom koleżanek, zabierającą jabłka pierdołę. Ale w domu byłam istnym aniołkiem. 

2 komentarze:

  1. Przypomniałaś mi moją sytuację z przedszkola, jak był taki chłopak, który cały czas za mną chodził. Boże, jak on mnie denerwował :D

    http://smileeverydayjust.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przedszkole to chyba najpiękniejszy okres w życiu człowieka. Zawsze można powspominać z suuuuper szerokim uśmiechem na twarzy :)

      Usuń


Każdy komentarz jest dla mnie ogromną motywacją do dalszych działań!!
Zostaw link do swojego bloga - na pewno go odwiedzę :)