wtorek, 18 lipca 2017

Czternastoletni debiut

Pisanie towarzyszyło każdej chwili mojego życia. Niedawno wpadłam na sowjego dawnego bloga, który był moim pierwszym poważnym debiutem pisarskim. Opublikowałam na nim szesnaście rozdziałów napisanych od maja do sierpnia 2011 roku. Historia opowiada o losach dziewczyny, której sielankowe życie zostało przerwane przez okropny wypadek w wakacje. Nieskromnie przyznam, że jestem dumna z mojej czternastoletniej wyobraźni. A oto pierwszy rozdział - pierwszy tekst, który uświadomił mi, że pisanie to jest to czym chcę się zajmować w przyszłości. Nie wiem tylko, dlaczego akurat chciałam wysłać główną bohaterkę do Albanii...
Enjoy :)

Jeśli chcesz poznać dalsze losy Suzann - http://niiesmiertelna.blog.onet.pl/

Mam na imię Susann, dla przyjaciół Suzy. Mam brata, Aleksa, siostrę,Cindy, oraz mamę, Trinny. Ojciec umarł trzy lata temu, miałam wtedy trzynaście lat. Pozbierałam się po jego stracie, gdyż miałam bliskich, którzy mnie wspierali, bardzo. Jednak nie myślałam , że w przeciągu kilku dniu mój bajkowy świat się zawali… Ale zacznijmy od początku…
    Dryń dryń! Dryń dryń! Ze snu wyrwał mnie nagły dźwięk budzika. 7.00. Jak ja nienawidzę chodzić do szkoły na tak wczesną godzinę! No cóż. Trzeba przetrzeć oczy i zebrać swoje cztery litery. Szybko się uczesałam, umalowałam, ubrałam i umyłam zęby. Przed wyjściem z łazienki jeszcze rzuciłam okiem na mój ogólny wygląd i zaczęłam iść do jadalni, aż nagle jakiś mały biegający nieuczesany potworek przeciął mi drogę.
- Nie złapiesz mnie! Masz za małe rączki! Terefere!- krzyczała Cindy biegając wokół mnie i uciekając przed Aleksem.
- Aleks, czemu jesteś mokry?!-krzyknęłam, żeby mnie usłyszał.
-Ten potwór, ta mała jędza mnie oblała ! – odkrzyknął po czym ruszył w pogoń za Cindy, która ze szczęścia aż piszczała.
- Hej! Koniec! Śniadanie! Cindy,Aleks , ubierzcie się! – powiedziała moja mama przechodząc z kuchni do jadalni.
- Dobrze mamo- wydali z siebie ciche burknięcie i pomaszerowali do pokoju, ja dzieliłam pokój z Cindy,ośmioletnim chochlikiem pełnym radości, a Aleks jako już prawie dorosły,trzynastoletni mężczyzna miał pokój sam.
- Pomóc ci mamo? – zapytałam i ruszyłam w stronę kuchni.
- Tak, weź jeszcze płatki malutkiej.- powiedziała. Wykonałam polecenie i usiadałam na swoim miejscu wyciągając telefon.
- Znów Mike ?
- Nie. Mamo.. Julie mi wysłała eska, że nie mamy dziś ostatniej lekcji. A no i Aleks dziś ma zamiast biologii matmę.
- Dzidzia słyszałeś ? Masz dziś zamiast biologii matematykę!- mama posłała mi zbójecki uśmieszek.
- Mamo ! Ile Ray mam ci to powtarzać? Nie mów do mnie dzidzia.- w tym momencie wybuchłam śmiechem, nie mogłam się powstrzymać. – Nie śmiej się Suzy! Jestem prawie dorosły! Robicie mi siarę! I jak ja mam tu kolegów zapraszać? – wydał z siebie pomruki niezadowolenia. Cały czerwony wyszedł ze swojego pokoju z plecakiem niechlujnie zarzuconym na plecy.
- Cindy, jeszcze tylko ty!
- Idę! – chochlik wbiegł do jadalni i zajął swoje miejsce.
- Okej, więc smacznego. –powiedziała mama i zaczęła jeść kanapkę z pomidorem i ogórkiem. Po śniadaniu poszłam po rzeczy i mama rozwiozła nas po szkołach, a Cindy zawiozła do przedszkola.
***
- Heja Suzy ! – przywitała mnie moja przyjaciółka Julie. Była śliczna i miła. Po prostu chodzące złoto. Miała długie blond loczki i niebieskie oczy.
- Hejka Julia ! – uściskałam ją mocno i ruszyłyśmy pod salę.
- Patrz ! No popatrz – Julia zwróciła moją głowę w stronę niesamowicie przystojnego chłopaka.
- James. – mruknęłam,potrząsnęłam głową – Jula, przecież wiesz, że ja już mam chłopaka. Mikiego.Jest serio słodki. – zaczęła mnie przedrzeźniać.
- Taa wiem, no ale nie mów mi, że nie zerwałabyś z nim dla James’a… – nic nie odpowiedziałam, więc ona wydała cichy okrzyk zwycięstwa.
- Siema wszystkim – powiedziały wspólnie Annie, Venus, Bella , Jack i Dallas.
- Hej – odpowiedziałam z uśmiechem, bardzo ich lubiłam, była to moja paczka, zawsze jeździliśmy razem na kolonie i obozy i… wszędzie.
- Widziałyście tego nowego…James’a…- mruknęła Venus i przygryzła wargę – Jakie on jest śliczny –zapiszczała i wykonała gest mdlenia ręką. Już chciałam im powiedzieć, żeby mi o nim nie gadały , bo ja mam Mike’a jak zadzwonił dzwonek. W tym samym czasie ktoś złapał mnie w talii o obrócił w swoją stronę. To był mój chłopak.
- Hej Mike – powiedziałam i czule go pocałowałam słysząc za swoimi plecami komentarz Venus
– Obrzydliwe…
- Dlatego nie masz chłopaka – stwierdził Mike i się zaśmiał – Hej Suzy.- powiedział i jeszcze raz mnie pocałował.
- Koniec migdalenia się wchodzimy do klasy.- donośnym głosem powiedziała pani od historii. Wydałam z siebie coś na kształt chichotu i udałam się do klasy wraz z resztą klasy.
***
- Nie ! Ja wcale nie mówię, że nie lubię historii ! – wychodząc z klasy krzyknęła Bella – Ja tylko nie umiem zrozumieć tych wszystkich dat i w ogóle, po co nam to ?
Po lekcjach zawsze narzekała co było dziwne bo była piątkową uczennicą z idealną frekwencją .
- Czemu się tak dziwnie na mnie gapicie? – zapytała. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Narzekasz. –wydukała Annie, w odpowiedzi Bells tylko się skrzywiła i odgarnęła włosy ręką. I tak spędziliśmy całą przerwę śmiejąc się z tego, że nasza mądrala narzeka.
- I tak cię uwielbiamy kochanieńka.- powiedział Jack i dał jej kuksańca w ramię.
***
- Ej, ej. – Mike zatrzymał mnie przy drzwiach wyjściowych.
- Mhm? – mruknęłam,niezadowolona.
- Nie pożegnałaś się ze mną. –powiedział i dał mi buziaka w czoło. Uśmiechnęłam się pomachałam mu ręką na pożegnanie i pobiegłam do samochodu, gdzie czekała już na mnie mama z Cindy i Aleksem, który znów grał na GAMEBOY’u. Będę musiała mu go kiedyś zabrać…
- Cześć kochanie, co w szkole? –przywitała mnie mama.
- Nuda, pani od polaka znów zadała mi mega trudną pracę domową. Ughh. Jak ja jej nie lubię !
- Ale jaką pracę?
- Mam opisać w formie opowiadania dzień, tak jakbym była kwiatkiem.
- Ojej. Fakt nie za fajna…
- Nie za fajna, jest choler…. –Aleks zauważył jak mama mrozi go wzrokiem – no, no, nie za fajna – szybko się poprawił. Zachichotałam, a on mi odpowiedział lekkim kuksańcem w ramię. Gdy dojechaliśmy do naszego bloku i weszliśmy w końcu do mieszkania zrzuciłam ciężką torbę.
-Uf… – sapnęłam.
- Dzieciaczki moje… Chodźcie do salonu ! – zawołała nas mama. Gdy wszyscy zajęliśmy miejsca zaczęła mówić.
- Ostatnio jesteście grzeczni i dobrze się uczycie…. Więc… Zaplanowałam wycieczkę! – Wokół mnie rozbrzmiały okrzyki radości.
-Ciochoo! Szszszszsz! Mamuś !Dokąd ta wycieczka?
- Polecimy do Albanii !
- Ale fajnie ! – zawołaliśmy chórem.
- Poczekajcie ! To wcale nie jest koniec ! Pojedziemy tam z rodziną Mike’a.
- Ojej, mamuś , dzięki, dzięki,dzięki – zaczęłam jej dziękować i tulić mocno.
- Nie ma za co kochanie. –powiedziała po czym dała mi buziaka w czółko.
- To ja się idę pakować. –oznajmiła Cindy i ruszyła do naszego pokoju.
- A właśnie. Zacznijcie się już lepiej pakować. Bo lecimy za dwa dni, więc nie mamy zbytnio czasu na odwlekanie pakowania rzeczy. – uśmiechnęła się mama.
- Okej ! No to jazda ! Idę spakować sobie gry na GAMEBOY’a. – powiedział Aleks – A no i… – zaczął wyglądając zza ściany – dzięki mamo, jesteś najlepsza.
- Nie ma za co, już mówiłam kochanie, zasłużyliście na taką przyjemność w ciągu roku szkolnego.
- To ja też idę się pakować.-dałam jeszcze buziaka mamie w policzek i pobiegłam do pokoju. Muszę to napisać Mike’owi, pomyślałam.
Hejka Mike. Kochanie czy wiesz, że jedziemy za dwa dni razem do Albanii?
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
Tak. Bardzo się cieszę. Zaczęłaś się już pakować?
Teraz zaczynam. Kończę już. Cmok.
Okej. Słodkich snów.
Położyłam się na łóżku.Przycisnęłam telefon do serca. To będą najlepsze wakacje w roku szkolnym wżyciu. Westchnęłam i zaczęłam się zabierać do pakowania szortów, bluzek, topów i bielizny. Chyba będę musiała wziąć jeszcze jedną walizkę… Hmm… To wcale nie jest taki zły pomysł…. Tylko nie wiem ile można mieć kilogramów. Dobra, zapakuję się w jedną… Muszę się zapakować w jedną…. Jeżeli wyjmę te szorty, a dopakuję te…Albo pozamieniam bluzki… Okej… Moje rozmyślania nad pakowaniem się przerwała Cindy piszcząc.
- Co jest ? – zapytałam się.
- Pajączek .– wydukała.
- Gdzie ?
- Na parapecie. – powoli zbliżyłam się do parapetu. – Aleks ! Nosz gówniarzu jeden ! Pilnuj swoich zwierzątek !
- CO się znów stało? – wkroczyła mama.
- On nie pilnuje swoich dziwnych zwierząt ! – wypaliłam na co Cindy odpowiedziała głośnym piskiem.
- Chodź Kimmie , na pewno byś nie polubiła tych bab. – nie mogłam patrzeć jak Aleksiak bierze pająka w rękę tuli i całuje w…. no chyba w łepek…. Albo odwłok.
- O, nie, mój drogi panie. – w drzwiach zatrzymała go mama – to mi się dzieje tu ostatni raz! Już zabieraj Kimmie i włóż ją do terrarium, ale, kochanieńki, zamknij ją szczelnie, bardzo cię proszę. – Aleks mruknął i pobiegł do pokoju.
- A wy na drugi raz nie zabijajcie się prawie tylko wołajcie mnie i ja wszystko załatwię.
- On powinien mieć normalne zwierzątko, takie jak pies, kot, szynszyla, albo chomik. – stwierdziłam na co mama odpowiedziała mi uśmiechem i poszła do swojej sypialni.
- Su, pomóż mi się spakować,proszę… – Cindy uwiesiła mi się na ręku.
- Okej, ale mnie puść. –poczochrałam jej włosy na co odpowiedziała mi podąsaną minką.
- Wiesz, że nie lubię jak mi tak robisz.
- Wiem, dobra, pokaż mi co chcesz wziąć i razem zadecydujemy co jest potrzebne, a co nie. Cindy ruszyła w stronę swojej szafy i wyrzuciła, oczywiście prawie połowę ubrań. Musiałam jej dobrze wytłumaczyć dlaczego nie może wziąć aż tylu par spodni i bluzek. Oczywiście w jej ekwipunku były także najmniej potrzebne kurtki zimowe i grube spodnie. Gdy je wyrzuciłam zaczął się krzyk, no bo jak będzie zimno albo co. Znów zaczęło się tłumaczenie , że nie może wziąć spodni narciarskich, bo w Albanii jest ciepło i jej się nie przydadzą, że lepiej wziąć kostiumy kąpielowe i szorty. W końcu do niej dotarło i zapakowała się jak należy. Gdy Cindy wybiegła z pokoju do Aleksa, na pewno zrobi coś, nie jestem pewna co, że nie długo Aleks zacznie krzyczeć a Cindy piszczeć ze szczęścia, że doprowadziła go do szału, ale jak na razie mam zamiar rozkoszować się chwilą ciszy. Położyłam się na łózku i zaczęłam gapić się na sufit. Nagle dostałam sms’a.
Siema, gratuluję wyjazdu. Jak ci zazdroszczę, nawet nie wiesz jak bardzo. I to jeszcze z chłopakiem, zapowiada się pikantnie…
Sms od Venus. Uśmiechnęłam się jak go przeczytałam.
Przecież już tam byłaś, po co Ci jeszcze raz?
Głupia, każdy powód do opuszczenia kilku lekcji, kilku dni nawet ze szkoły…
Dobra, dobra nie marudź.
Nie będę Ci przeszkadzać, pakuj się.
Zaczęłam się szczerzyć do telefonu. Ale… Zaraz! Skąd ona wie, że jadę do Albanii? MIKE ! Zabiję go,przecież wie, że nie lubię się chwalić. I taki z niego przyjaciel? Policzę się z nim jutro.

1 komentarz:

  1. Ciekawe opowiadanie, zwłaszcza wyjazd do Albanii :)
    Pozdrawiam!

    lublins.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń


Każdy komentarz jest dla mnie ogromną motywacją do dalszych działań!!
Zostaw link do swojego bloga - na pewno go odwiedzę :)